Pierniczki ‘last minute’ – zrobione nawet na dzień przed świętami będą pysznym punktem słodkiego stołu. Te pierniki od razu po upieczeniu są miękkie, pachnące i obłędnie puszyste! Robi się je szybko, ale i tak samo szybko znikają – są przepyszne – ja nie potrafiłam się powstrzymać i gdy tylko lukier zastygł pożarłam ich pięć, popijając kubkiem ciepłego mleka. No przecież kucharce też coś się od życia należy! 😉
Szykujemy sobie kubeczek, miskę, rondelek i misę miksera – to lepkie ciasto, zdecydowanie lepiej wyrabia się ja maszynowo niż ręcznie.
Do rondelka wkładamy masło, dodajemy miód i razem podgrzewamy do rozpuszczenia. Studzimy.
Do misy miksera przesiewamy 220g mąki pszennej, mąkę żytnią i cukier puder. Wsypujemy sodę, przyprawę do piernika i kakao, wszystko razem dokładnie mieszamy.
Do kubeczka wkruszamy świeże drożdże – dodajemy do nich mleko, łyżeczkę cukru pudru i łyżkę naszykowanej w misie miksera mieszanki z mąką. Rozcieramy drożdże z dodatkami i odstawiamy w ciepłe miejsce, aż rozczyn zacznie mocno pracować i drożdże wypełnią cały kubek.
Mąkę w misie rozgrzebujemy pośrodku tworząc krater, wbijamy do niego dwa duże jajka, dodajemy ostudzone masło z miodem i zaczyn drożdżowy. Wyrabiamy ciasto na małych obrotach miksera, do połączenia wszystkich składników. Ciasto będzie bardzo lepkie – dodajemy przy miksowaniu tyle mąki, żeby zaczęło odchodzić od miski.
Wyjmujemy ciasto z miski na posypaną cienko mąką stolnicę i jeszcze chwilę wyrabiamy posypanymi mąką dłońmi (uwaga! ciasto przykleja się nawet do stolnicy silikonowej!) – wyrobione ciasto powinno być miękkie, sprężyste i odrobinę lepkie. Możliwe, że nie zużyjecie całego zapasu mąki pszennej, możliwe też że będziecie potrzebować jej trochę więcej (np. jeśli w kuchni jest bardzo wilgotno, bo przed robieniem pierników gotowaliście zupę albo ziemniaki do obiadu). Lepiej mocniej podsypać sobie ciasto na stolnicy niż dosypywać mąki bezpośrednio do niego – zostanie lżejsze, bardziej sprężyste i lepiej będzie rosnąć.
Ciasto dzielimy sobie na kilka porcji. Każdą porcję po kolei wałkujemy na podsypanej mąką stolnicy na placki około 7mm do 1 centymetra wysokości i wycinamy wzory – nie silcie się w wypadku tych pierniczków na wymyślne kształty, ciasto jest bardzo miękkie i plastyczne. Tu najlepiej sprawdzą się bardzo proste, geometryczne foremki – okrąg, kwadrat, gwiazda czy serce. Wycięte pierniki przekładamy na papier do pieczenia, z zachowaniem 2-3cm odstępów – podrosną. Moje pierniki są wycinanie foremką koło, o średnicy 50mm.
UWAGA!
Wycięte pierniki można piec od razu, nie trzeba czekać, ale dla jeszcze lepszego efektu warto je zostawić na 30 minut w cieple i dać drożdżom popracować – pierniczki mocno się wybrzuszą i napuszą.
Pieczemy pierniki na środkowej półce w piekarniku rozgrzanym do 170 ⁰C, grzanie góra-dół, bez termoobiegu przez 9-12 minut (dopasujcie czas do ich wielkości, mniejszym pierniczkom wystarczy krótsze pieczenie). Upieczone pierniczki studzimy i dekorujemy bardzo prostym, cienkim lukrem.
Cukier puder (na tą ilość pierniczków zużyłam około 2/3 szklanki) przesiewamy przez gęste sitko do miseczki i dodajemy do niego tyle wody z sokiem z cytryny i rumem, żeby cukier stał się bardzo płynny, jak słodka śmietanka 30% albo zagęszczone, słodzone mleko. To właśnie tak lekki, mocno uwodniony cukier daje efekt ośnieżonych pierniczków.
Lukier nakładamy na pierniczki cieniutką, półprzeźroczystą warstwą, miękkim pędzelkiem – wilgotny lukier będzie przeźroczysty i błyszczący. Kiedy płyn zacznie z pierników parować i wysychać, lukier będzie przypominał szron – zbieleje, zaczną się na nim tworzyć drobne chmurki i gwiazdki – to wynik krystalizacji i nakładania glazury cienką warstwą. Jeśli chcecie pierniki ozdobić dekoracjami cukierniczymi lub jak ja – kandyzowaną skórką pomarańczową – posypcie nimi lukier zaraz po nałożeniu go na ciastka.
Zostawiamy pierniczki do zaschnięcia lukru (30-60 minut), a następnie przekładamy je do pojemnika. W szczelnym opakowaniu, w chłodnym miejscu bez dostępu światła, pierniki wytrzymają dzielnie 3 tygodnie (jedynym warunkiem tak długiego przechowywania jest to, że ich nie zjecie, ale jakoś mam wrażenie że to awykonalne 😉 )
SKŁADNIKI
około 40-50 sztuk o średnicy 50mm
- 220g mąki pszennej T500-550 + 1 szklanka zapasu i mąka do podsypania
- 100g mąki żytniej T720
- 2 jajka L (lub 3 jajka rozmiaru S)
- 25g świeżych drożdży
- 2-3 łyżki mleka
- 70g cukru pudru
- 100g miodu
- 40g masła 82% tłuszczu
- 1 pełna łyżeczka sody oczyszczonej (7g)
- 1 łyżka kakao niesłodzonego (15g)
- 1 opakowanie (20g) mocnej przyprawy do piernika (użyłam mieszanki Kamisa)
SKŁADNIKI GLAZURY
- cukier puder
- woda – rum – sok z cytryny
- koniecznie: miękki pędzelek
7 komentarzy na temat “Szybkie i miękkie pierniczki drożdżowe – z glazurą jak pierniczki Toruńskie”
A co z mlekiem? Dodajemy je do rozczynu?
Tak, dokładnie! Już uzupełniam to niedopatrzenie!
A mocno słodkie bez lukru?
Czy pierniczki same w sobie są słodkie bez lukru?
Raczej nie, gotuję dla dorosłych, dzieci w domu i w rodzinie nie ma, wolimy wypieki “średnio słodkie” niż takie, które słodyczą zabijają 😉
Czy jeśli nie użyję mąki żytniej i dam więcej pszennej też się udadzą?
Możesz sprawdzić na połowie porcji. Ja nie robię ich z samej pszennej, łatwo dzisiaj kupić w sklepach żytnią.
Najlepsze pierniczki jakie robiłam. Po przeczytaniu receptury, przepis wydawał mi się bardzo trudny, głownie ze względu na klejące ciasto i brak dedykowanej do “zagniatania” ciasta końcówki w mikserze. Wbrew początkowym obawom okazało się, że przepis jest banalnie prosty a pierniczki pyszne. Polecam!