Pierogi. Każdy z nas ma jakieś swoje najukochańsze – czy to ruskie, czy z mięsem, czy z owocowym farszem. Ja dzisiaj mam dla Was przepis na moje ulubione ciasto pierogowe, które zawsze wychodzi cudnie miękkie i nadzienie, które świetnie zastępuje mięso – zieloną soczewicę.
To moje najbardziej sprawdzone ciasto i wypycham je każdym możliwym farszem. Brak w nim jajka, więc szykując swoje ulubione pierogi możecie je bez problemu przygotować również z połowy składników. Jest miękkie i łatwe do wałkowania, bardzo elastyczne.
Mąkę przesiewamy (ja ciasto mieszam w misce, dopiero później wykładam je na stolnicę). W szklance wody (200ml) bardzo, bardzo gorącej, jakieś 85-90°C, rozpuszczamy łyżkę masła (lub oliwy). Zalewamy mąkę i szybko mieszamy łyżką, łącząc składniki, staramy się jak najszybciej zagnieść ciasto (uwaga, bo będzie gorące!). Ja do swoich pierogów nigdy nie dodaję jajek – pamiętacie przepis na ciasto na makron? To właśnie jajka sprawiają, że ciasto jest twarde i zbite. A to ciasto pierogowe wychodzi delikatne, miękkie i gładziutkie. Bez jajka. Zawijamy ciasto w folię gdy lekko przestygnie i odkładamy na 30-40 minut, na czas robienia nadzienia, żeby z mąki zdążył uwolnić się gluten i uelastycznił ciasto do wałkowania.
Do tych pierogów użyłam suszonych grzybów. Pamiętajcie, że trzeba je wcześniej namoczyć. Dobrze to zrobić na noc, a na drugi dzień w tej samej wodzie, w której grzyby się moczyły, ugotować je. Bez soli, na wolnym ogniu, pod lekko uchyloną pokrywką, około 40 minut do godziny, w zależności od tego, jak duże kawałki grzybów macie. Ja miałam podgrzybki, które zasuszyłam w zeszłym roku. Pokrojone były w bardzo cienkie plastry, gotowałam je 35 minut do miękkości w 0,5 litra wody.
Wywaru z grzybów nie wylewamy – jeśli nie macie akurat pomysłu jak go zużyć, zamroźcie go, np. w woreczkach na kostki lodu. Można go w takiej postaci dodawać jako smak do sosów mięsnych, zup (rewelacyjnie pasuje do kartoflanki, żuru czy grochówki!), zrobić z tym wywarem wytrawny czerwony barszcz czy czystą zupę grzybową.
Ugotowane i ostudzone grzyby drobno siekamy. Obieramy marchew i pietruszkę, ścieramy na tarce o grubych oczkach lub bardzo drobno kroimy. Warzywa podduszamy do miękkości z łyżką oleju lub masła, na patelni, podlewając je 3-4 łyżkami wody. Cebule kroimy w drobną kostkę i szklimy na oleju lub maśle. Dorzucamy do niej na ostatnie kilka minut zgniecione przez praskę ząbki czosnku.
Soczewicę płuczemy na sicie, zalewamy ją wodą na 30 minut. Odcedzamy, zalewamy odmierzoną ilością wrzącej wody, w której rozpuszczamy kostkę rosołową. Wsypujemy cząber i majeranek, wrzucamy liścia laurowego. Gotujemy soczewicę na małym ogniu, co jakiś czas mieszając, około 40 minut, do miękkości. Nie sólcie soczewicy, bo zostanie twarda! Jeśli nie używacie przyprawy do dań z fasoli, która ma już w składzie sól, soczewicę możecie lekko osolić dopiero na 10 minut przed końcem gotowania lub lepiej – tuż po ugotowaniu. Białko soczewicy (24g białka na 100g zielonej soczewicy) jest drugim po białku sojowym najlepiej przyswajanym białkiem roślinnym. Solenie ziaren podczas obróbki cieplnej powoduje utratę części tych cennych aminokwasów, a w bezmięsnym obiedzie chcemy tego uniknąć. Soczewica podczas gotowania wchłonie wodę, dlatego pilnujcie jej, żeby nie przywarła Wam do dna i nie zaczęła się przypalać.
Soczewicę po ugotowaniu możecie rozgnieść widelcem lub zblendować. Ja wolę pierwszą opcję, gdzie wyczuwalne są jeszcze kawałki soczewicy i tekstura ziaren jest mocno widoczna. Dodajemy podduszone warzywa, przesmażoną cebulkę i posiekane grzyby. Doprawiamy do smaku – spróbujcie nadzienia, ile dosolić i popieprzyć. Ja nie soliłam, używałam tylko przyprawy do dań z fasoli. Możecie dodać teraz więcej majeranku, a jeśli macie – kilka drobno usiekanych liści świeżej szałwii.
Ciasto dzielimy ‘Pi razy drzwi’, bez ważenia, na 4 mniej więcej równe porcje i zaczynamy wałkowanie. Podczas wałkowania jednej części, resztę ciasta trzymajcie w woreczku foliowym, żeby nie obsychała. Delikatnie podsypujemy stolnicę mąką i wałkujemy ciasto na grubość około 2-3mm. Ja robię pierogi wycinając okręgi dużą szklanką. Łyżeczką kładę nadzienie na środek wyciętego koła, pieroga delikatnie naciągam i sklejam brzegi palcami, po czym klejenie poprawiam ząbkami widelca.
Zawsze najpierw szykuję wszystkie pierogi, rozkładam je na posypanych mąką deskach i przykrywam ścierkami lnianymi żeby nie wysychały, a później zajmuję się już tylko ich gotowaniem.
W dużym szerokim rondlu gotuję wodę z solą (łyżeczka soli na 3-4 litry wody) i partiami, po 8-10sztuk gotuję pierogi 2 minuty od wypłynięcia.
Patent na to, żeby po ugotowaniu się nie zlepiały, jest prosty – naszykujcie sobie blachę do pieczenia i olej rzepakowy. Wlejcie na blachę, 2-3 łyżki oleju, wrzucajcie tam odcedzone, świeżo ugotowane i gorące pierogi, poruszając blachą obtoczcie je w tłuszczu i zdejmijcie łyżką cedzakową do pojemnika lub na talerz. Uzupełniajcie olej w blaszce co jakiś czas.
Te pierogi dobre są i prosto z wody i odsmażane. W wersji totalnie wegańskiej podajcie je np. ze skarmelizowaną w oleju cebulką. Jeśli należycie do mięsożerców, tak jak do pierogów z mięsem, tak i do tych możecie wytopić również skwarki z boczku. Pierogi są lekko zapychające, więc świetnie pasuje do nich mocno wilgotna surówka – ja podałam je z malinowymi pomidorami z posiekaną bazylią, szalotką, grubym szczypiorem, łyżeczką octu balsamicznego i ketchupem z chili. I była dokładka! Z tej porcji ciasta i farszu wyszło mi 50 pierogów.
SKŁADNIKI CIASTA
- 0,5 kg mąki pszennej typ 500-550-650
- płaska łyżeczka soli
- 200ml bardzo gorącej wody
- łyżka masła /dla wegan- oleju lub oliwy/
SKŁADNIKI FARSZU
- 1 szklanka zielonej soczewicy
- 2 szklanki wody
- liść laurowy
- kostka bulionowa warzywna /bez oleju palmowego- dla wegan/ lub mięsna
- 2 małe marchewki
- 1 mała pietruszka
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 10g suszonych grzybów (u mnie podgrzybki)+0,5 litra wody
- sól
- pieprz
- po 1/2 łyżeczki cząbru i majeranku
- łyżeczka przyprawy do dań z fasoli, Apettita
- kilka listków świeżej szałwii (opcjonalnie)
11 komentarzy na temat “Pierogi z zieloną soczewicą. Ulubione ciasto na pierogi”
Znów takie piękne zdjęcia, że aż się głodna zrobiłam 🙂 pyszności! Ten farsz mnie bardzo zaciekawił
:* dziękuję za kolejny komplement co do zdjęć, a co do farszu powiem tak- mój mężczyzna brał dokładkę i powiedział, że to były najlepsze pierogi jakie jadł w życiu. Warto zrobić! 🙂 Kot też zjadł ze smakiem!
Moje ciasto pierogowe jest bardzo podobne. Co do farszu to przepadam za ruskimi, soczewicą, pieczarkami z serkiem kozim, kapustą i grzybami, serem na słodko, łososiem… moment, właściwie za wszystkim! 🙂
Ciężko nie przepadać 🙂 jeszcze do listy dodajmy pierożki gyoza i będzie komplet 😉
Moja Droga!
Zabrzmi to dwuznacznie, ale co tam!
Orgazm dla podniebienia i dłoni.
Nie pamiętam kiedy miętosiłam palcami równie delikatną rzecz.
Ciasto- genialne!
Dotąd partaczyłam każde ,,opakowanie” pierogów. Nawet dobry farsz nie był w stanie się obronić.
Zawsze dodawałam jajko. To taki odruch niekontrolowany, jak niektórzy widząc pomarańczowe światło wciskają gaz do dechy, tak ja zawsze z tym jajkiem wyskakiwałam.
W mojej wersji był mielony indyk z cebulą i przyprawami, ale wszyscy w domu chwalili ciasto.
Jeszcze raz dziękuję.
Zauważyłam marchewkową w nowościach. Lecę poczytać.
Hahaha! Kuchnia i gotowanie, a już szczególnie jedzenie rękoma są bardzo sensualne i bardzo seksualne (vide “9 1/2 tygodnia” 😉 ). Wypróbuj jeszcze przepis na ciasto maślankowe – to jest dopiero obłęd i żadne proporcje niepotrzebne – a ciasto mięciutkie, lekkie, puszyste, aksamitne… Robiłam z niego tu na blogu kołduny i pielmienie.
Wyglądają przepysznie! Połączenie soczewicy w pierogach znam i lubię, ale nie dodawałam do nich jeszcze suszonych grzybów, dzięki za inspirację!
A ja dzisiaj wlasnie lepie pierogi, bo malzonek po prawie dwoch miesiacach spedzonych w Marsylii na powitanie poprosil o kilka pierogow ruskich, ale przede wszystkim o te z soczewica wg Twojego przepisu.
Pewnie szybko z kuchni nie wyjde, bo biszkopt na torcik czekoladowy z ajerkoniakiem juz w piekarniku. A co tam! Musze stawic czola srodziemnomorskim smakom i dzieki Tobie, Karo, nie martwie sie o rezultat 🙂 Pozdrawiam serdecznie ♥♥♥
Goś, miło mi strasznie – męża koniecznie ode mnie proszę uściskaj, bo pamiętam jak w zeszłym roku cały zestaw dla Ciebie gotował, dzielny chłopak! ❤️
Zjadłabym i pieroga, i torcik, a tymczasem kończę 4 tydzień na diecie z pudelka… Przegięłam mocno z jedzeniem, do tego zima i mało ruchu, i już nawet nie dla estetyki tylko dla zdrowia muszę sporo zrzucić. Ciężko jest… oj ciężko.
Gratuluje wytrwalosci i zaciskam mocno kciuki!!! Wyobrazam sobie, ze lekko nie jest, zwlaszcza Tobie, ktora kocha gotowac i jesc. My tez mamy w planie diete , ale najpierw musimy troche poswietowac po rozlace. Maz sie ucieszy, ze o nim pamietasz ♥ Bardzo czesto i cieplo Cie wspomina. A Twoj felieton o uprawie i gatunkach pomidorow calkowicie go powalil!
Miło mi Gosiu i bardzo proszę, kciuki trzymaj mocno, bo jeszcze przynajmniej 7kg 🙁 Nie muszę pisać jak się czuję bo dobrze wyczułaś że to dla mnie jak kara. Ale mam za swoje.
A męża poinformuj, że w tym roku będzie 37 odmian 😀 I tylko siódemka została z poprzedniego pomidorowego setu, aż 30 nowości, znowu będzie pisanie i pyszne jedzenie (zaklinam już rzeczywistość i dzielę skórę na niedźwiedziu, ale nosi mnie już jak myślę o pomidorach, śnią mi się po nocach).