Likierom dawno, dawno temu przylepiono etykietkę alkoholi dla pań. Owszem, są delikatniejsze, bardziej słodkie od mocnych, męskich trunków ale i panowie je lubią – wypite mocno schłodzone, na lodzie, zastąpią deser i będą przyjemnie komponować się z wieczorną filiżanką kawy. Tak jak ten domowy likier irlandzki w typie Baileys.
Podstawowa wersja likieru, Baileys Original produkowany od 1974 roku, to nie jest likier ani kawowy (jak Sheridan’s, którego swoją drogą szczerze nie cierpię), ani czekoladowy. To 17% likier wyprodukowany na bazie trzykrotnie destylowanej whiskey (z destylarni Bushmills) z dodatkiem śmietanki, emulsyfikowany przy użyciu rafinowanego tłuszczu który zapobiega odseparowywaniu alkoholu od nabiału. Nie ma w nim grama kawy, ale w składnikach znajdziecie cukier (karmel którym jest zabarwiana) i aromaty – jakie? Tego firma strzeże, ale wprawione w boju kubki smakowe i węch rozpoznają delikatne, towarzyszące nutom whiskey aromaty kawy, kakao, wanilii i odrobiny migdałów.
Firma wprowadziła do sprzedaży likiery Baileys o smaku kawowym, kremu karmelowego, miętowo-czekoladowy, orzechowy z orzechami laskowymi, biszkoptowy i o smaku trufli pomarańczowej. Każdy z nich jest bardzo wyraźny, każdy bazuje na oryginalnej recepturze – whiskey, śmietanka i smak.
Podobnie do Baileys skomponowany jest likier Carolans – tam mamy mieszankę kilku rodzajów whiskey z dodatkiem innych alkoholi, śmietanki i irlandzkiego miodu. Nawet Kerrygold, firma którą możecie znać ze sprzedawanego u nas masła, ma swój krem irlandzki. Jego skład to najlepsza śmietanka, prawdziwa czekolada i trzyletnia whiskey leżakująca w dębowych beczkach.
Ja swojego domowego Baileysa robię zawsze na przełomie jesieni i zimy – to dobry pocieszyciel na szare wieczory, dodatek do ciasta, kawy, lodów, ale też świetny jako samodzielnie robiony kulinarny prezent na święta.
Skoro oryginalny krem irlandzki powstaje na irlandzkiej whiskey, takiego alkoholu używam. Nie wódki, broń Boże spirytusu, brandy czy rumu, bo całkowicie zmienią i wypaczą smak – to zupełnie inne alkohole, nadadzą się gdzie indziej ale nie w tym przepisie. Śmietanka? Tłusta, płynna – 30% śmietanka Zott sprawdza mi się znakomicie. Szukajcie na sklepowej półce takiej z najdłuższą datą przydatności. Nie nada się śmietanka do kawy 18% – tłuszcz jest tutaj absolutnie potrzebny. Skondensowane mleko słodzone to dodatkowa porcja nabiału i cukier. Nie barwię mojego Baileys karmelem ani nie słodzę dodatkowo – to słodkie mleko wystarczy w zupełności. Nie żadna masa krówkowa (serio, jak widzę po blogach przepis na Baileys na kajmaku to mnie skręca) po co psuć coś, co jest naprawdę dobre?
Aromaty? Odrobina kawy, odrobina kakao, wanilii i migdałów – zbilansowane, naprawdę odrobina. Nie będą się tutaj nadawały sztuczne aromaty w postaci olejków, które często dodawane są do ciast– szukajcie specjalistycznych aromatów, np. Wiltona, robionych na alkoholu – maceratów.
Kawa rozpuszczalna i kakao delikatnie zabarwiają likier, nadając mu charakterystyczny ciepły, beżowy odcień ale też wyciągają niektóre nuty smakowe whiskey i podkreślają smak śmietanki. Gorzkie kakao temperuje słodki smak mleka, a kawa z posmakiem orzechów laskowych uwydatnia aromat drewna, w którym leżakowało whiskey. Wszystko elegancko równoważy odrobina soli.
Wszystkie odmierzone i odważone składniki przekładamy do blendera kielichowego, zamykamy i miksujemy na wysokiej prędkości przez 30-40 sekund. Gotowy likier przelewamy do czystych, szczelnych butelek. Oryginalny Baileys ma datę trwałości 2 lata – niezależnie od tego, czy trzymamy go w lodówce, w chłodzie czy na półce w barku.
Domowy Baileys musi leżeć w lodówce – poza nią śmietanka może zjełczeć i alkohol rozwarstwi się. Podajemy schłodzony, przed nalaniem warto wstrząsnąć butelką żeby ponownie go wymieszać. Najlepszy smak osiąga około 3 dnia od zrobienia.
SKŁADNIKI na około 900ml likieru
- 300ml dobrej irlandzkiej whiskey (Jameson, Bushmills)
- 400g mleka słodzonego, skondensowanego
- 200g śmietanki 30%, rzadkiej
- 1 płaska łyżeczka gorzkiego kakao
- 2 pełne (z lekkim czubkiem) łyżeczki kawy rozpuszczalnej orzechowej Douwe Egberts
- 2 łyżeczki ekstraktu wanilii na alkoholu (np. Wilton)
- ½ łyżeczki ekstraktu migdałowego na alkoholu (np. Wilton)
- 1/3 łyżeczki soli
34 komentarzy na temat “Domowy likier Irish Cream – domowy Baileys”
Jezeli nie mam blendera kielichowego, to czym moge go zastapic? 🙂
Zwykłym blenderem-łapką, albo nawet robotem kuchennym – wszystko trzeba mocno, mocno zmiksować 🙂
Hej. Jak dlugo domowy Bailays moze stac w lodowce. Wykorzystalabym chetnie deszczowe lipcowe wieczory na zrobienie swiatecznych buteleczek (choć nie wiem czy dotrwają 🙂 )
Hej Nina – obawiam się że robiony teraz Baileys nie wytrzyma do zimy, w lodówce daje radę maksymalnie 1,5 miesiąca – ale polecam Ci truskawkową wódkę – ona wytrzyma spokojnie rok i bez lodówki, a smak jest naprawdę nie do porównania z niczym 🙂
Dzień dobry.
Wszystko ładnie pięknie opisane i wygląda, tylko po co ta kawa rozpuszczalnik ochydny.?!! Fuj.
Nie mozna zrobic espresso z prawdziwej kawy?
Dziwi mnie niezmiernie ze w przepisach na stronach uważając ych sie za fachowe, w ogóle ktoś proponuje w składnikach kawe rozpuszczalną. To substytut, cos jak wyrób czekoladopodobny.
Idąc Twoim tropem rozumowania po co w ogóle robić Baileysa, skoro można go kupić?
W tym wypadku espresso się nie sprawdzi – dodatkowa woda to mniejsza zawartość procentowa alkoholu w całości likieru.
Skoro jesteś aż takim specjalistą i smakoszem kawy – zostaw sypanie kawy rozpuszczalnej (czyli osuszonego ekstraktu) do alkoholu tym, którym to odpowiada.
Smacznego espresso! 🙂
Chciałem dorzucić swoje 3 grosze… Mi również nie pasowała ta rozpuszczalna “kawa”. Zamiast tego dodałem potrójne espresso. Reszta składników bez zmian (nie miałem olejku migdałowego, waniliowy użyłem własny, z wymoczonych w wódce lasek wanilii). Wyszło baaardzo smacznie i bez chemii. Mega dobry przepis, dziękuję i polecam.
Popieram Macieja, kawa rozpuszczalna to nie kawa tylko chemia. Warto poczytać jak się robi taką “kawę” rozpuszczalną i wcale nie trzeba być super kawoszem żeby o tym wiedzieć. i Po co pisać, że nie mogą być użyte sztuczne olejki, że irlandzka whiskey jest najlepsza, gotowy kajmak jest kiepski a potem niekonsekwentnie do całego opisu polecać kawę rozpuszczalną. Nie ma się co obrażać tylko przyjąć uwagę odnośnie kawy jako słuszną 🙂
Przepraszam, a gdzie ja się “obrażam” bo nie zauważyłam? Każdy zrobi jak uważa i tak napisałam – napisałam też wyraźnie czym skutkuje dodanie wody do alkoholu i śmietanki przy takich proporcjach.
Jeśli już panowie jesteście tak ortodoksyjnymi kawoszami, dobrze byłoby z tej kawy zrobić czarny syrop, czyli wygotować te potrójne espresso aż straci 2/3 wody 🙂
Nazywanie specjalistą i smakoszem kogoś kto się jako taki nie przedstawia, trąci złośliwością i obrażaniem się. Takie przynajmniej wrażenie można odnieść po przeczytaniu odpowiedzi do Macieja. Jeżeli takiej intencji nie miałaś to przepraszam.
Przepis się nie sprawdził, choć wszystko zrobiłem ściśle według przepisu, likier zdarzył się ?
Obstawiam że coś miałeś zimne/schłodzone i próbowałeś to połączyć z ciepłym alkoholem… to się nie uda. Trochę za ciepło jest na takie likiery teraz.
No niestety, nie polecam. Robiłam trzykrotnie – dwa razy dokładnie wg przepisu, trzeci raz, posiłkując się innym opisem wykonania, wlewałam whisky powoli do nagrzanego mleka – też niestety się zwarzyło.
Wlewanie whisky do ciepłego mleka? W tym przepisie nic takiego nie ma, chyba pomyliłaś blogi 🙂
To jest najprostszy możliwy sposób – zblendować wszystko w tej samej temperaturze, otoczenia – nie ciepłe.
Robiłam likier z połowy porcji zaledwie 3 dni temu – wszystko z nim w porządku.
To może prościej. Tak jak napisałam – posiłkowałam się innym przepisem, bloga nie pomyliłam, przepisów w sieci jest mnóstwo, również takich, w których alkohol wlewa się do podgrzanego mleka lub śmietanki. Nie wyszedł.
Tak samo jak te wg Twojego przepisu – składniki były w temperaturze pokojowej, zblendowane; po chwili mikstura się rozwarstwia i warzy. Szkoda mi tylko whisky… lepsza byłaby solo.
Będę szukała lepszego przepisu. Nie omieszkam poinformować Cię o przepisie na idealny domowy Baileys jak tylko go znajdę 🙂
ps. Sugerowałabym więcej kurtuazji w odpowiedzi na uwagi czytelników 😉
Życzę owocnych poszukiwań. Whiskey szkoda, fakt. A może aromat był bez alkoholu, a na oleju, albo śmietanka zamiast słodkiej – lekko kwaśna? Nie widzę innego powodu dla którego to miałoby się nie udać.
A może za długo miksowane i ze śmietanki oddzielił się tłuszcz?
Te odpowiedzi także uważam za lekko aroganckie. Nic tu po mnie.
Nikogo pod muszką tutaj nie trzymam – polecam najpierw doczytać pozostałe komentarze a nie te sprzed 2 lat, a następnie założyć bloga z ponad 120 000 użytkowników miesięcznie i odpisywać cierpliwie na setki komentarzy i pytań na maila mając pracę, rodzinę i tysiące innych zobowiązań, a dopiero wtedy pouczać mnie jak mam pisać, dziękuję i do widzenia!
Nie nazwałabym odpowiedzi autorki za arogancję, fakt są kąśliwe ale są to odpowiedzi pewnej siebie i swojego zdania kobiety która dzielnie dzieli się swoją wiedza 🙂 fakt ja nie uznaje kawy rozpuszczalnej tak samo jak cappuccino w proszku wiec zrobiłam syrop kawowy 2*espresso odparowanie do ‘czarnej śmierci’, wystudzone do temperatury pokojowej – później zgodnie z przepisem 🙂 nic się nie zwarzylo i łychy nie zmarnowałam 🙂 tylko zrobiłam w jedynej akceptowalnej dla mnie postaci 🙂
Maja, dzięki za głos rozsądku! Ja z blogiem mam jeden problem – tak jak u Dr House’a bardzo łatwo zauważyć kiedy ludzie kłamią. Nie wyszło, wszystko zrobiłem jak napisane! – ale zaraz potem, w praniu, wychodzi cudeńko typu “zamieniłem składnik”. Było napisane piwo – wziąłem do solanki do kaczki wino i wyschła. Było napisane aromat na alkoholu – użyłem Delecty albo innego Oetkera na oleju rzepakowym i ciastka się rozpłynęły/lukier nie zastygł/alkohol się zwarzył. Napisane jak byk – do ciepłego piekarnika, bez termoobiegu – wstawione do zimnego z włączonym termoobiegiem. Na pierwszy rzut oka – to są szczegóły. Tylko potem jest płacz i zgrzytanie zębów 😉 Spokojnych, wesołych świąt! 🙂
Doskonale to znam 🙂 ja byłam po obu stronach 🙂 najpierw się uczyłam u najlepszego polskiego Szefa kuchni i wiem doskonale co znaczy detal… później sama uczyłam ludzi i wiem ze dopóki tłumaczysz to jakbyś grochem o ścianę rzucała, a jak stanowczo powiesz to od razu jesteś opryskliwa! Power with U 🙂 pewne procesy takie jak np. że kwas ścina białko są dla nas logiczne aaale już dla niektórych to nie ma znaczenia kiedy doda sok z limonki do sosu na bazie śmietany ?♀️?♀️Wesołych ! I wytrwałości 🙂 przepisy są sztos!
Zawsze robię z tego przepisu i zawsze wychodzi. Smak niesamowity. Używam tylko zwykłej kawy espresso. Mi się nigdy nic nie zważylo. Jedynie co robię dodatkowo to po wymieszaniu wszystkich składników przecedzam likier przez gazę jałowa w celu wyeliminowania ewentualnych grudek i klarowności likieru. Potem przelewam do butelek. Polecam.
Inspirowana recepturą zrobiłam po swojemu Dodałam i słodkie mleko i mleko zageszczone bez cukru. I dwa espresso z włoskiego ekspresu ciśnieniowego. I prawdziwą wanilię (a nie ekstrakt). Wyszło pycha super. Dziękuję za inspirację i dziękuję za świetny opis. Serdeczne pozdrowienia!
Wbrew poprzednim opiniom, likier wyszedł bezbłednie, robiony wg przepisu. Co do kawy to nie bądźmy takimi purystami to jest blog prezentuje opinie i przepisy Karo. jeżeli ktoś uważa ze jest błąd oczywiście moze sobie robić z esspreso. Ale wydaje mi się ze Autorka zdaje sobie doskonale sprawę z czego jest robiona kawa rozpuszczalna i używa jej celowo ( vide wątek sera topionego w którymś z przepisów)
O Borys, to chyba nam się praca w kuchni pokryła, bo też szykowałam świeżą porcję 😉 Zdrówko!
Przepyszny 🙂 Dziękuję za przepis
Robiłem kilka razy. Wszystkie składniki w temperaturze pokojowej lub wszystkie składniki z lodówki.
Smak bezbłędny. Jednak po przelaniu do słoika na powierzchni zbiera się serwatka. Po odstaniu, zbieram ją delikatnie łyżką,
Resztę przecedzam przez gęste sitko. Wychodzi 800 ml. likieru i 100 ml. nieszczęsnego twarożku ( całkiem smacznego).
Zamiast ekstraktu dodaję cukier waniliowy i cukier migdałowy. Chociaż nie sądzę żeby to była przyczyna. Co robię źle?
Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku.
Darku, serwatka na pewno się nie zbiera bo ma postać płynną i nie ma się tutaj jak wytrącić 😉 Podejrzewam że może to być raczej wynik reakcji mechanicznej, czyli zbyt wysokich obrotów i długiego mieszania śmietanki – spróbuj wszystko szybko zmieszać ze sobą na niskich obrotach, problem powinien zniknąć. Wszystkiego dobrego w nowym roku, serdecznie dziękuję za życzenia! 🙂
Rzeczywiście mieszałem zawsze na najwyższych obrotach. Dzisiaj po raz pierwszy użyłem śmietanki 30% UHT z kartonika.
Mieszałem pulsacyjnie. Nic się nie zwarzyło . Ideał. Dziękuję za przepis.
Dzień dobry! Czy szkocki Passport się nada do tego przepisu?
Pewnie, jest bardzo bliska irlandzkim whiskey, chociaż na końcu czuć już sam alkohol. Dodatki tutaj to zniwelują, spróbuj 🙂
Hej! Kupiłam jednak Bushmillsa i wyszło bardzo smacznie. Mam wysokoobrotowy blender i niechcący wybiłam trochę masła w czasie miksowania 😉 Potocznie mówiąc likier mi się zwarzył 😛 Składniki były w jednej temperaturze więc zadziałała tutaj zwyczajnie siła i czas ubijania. Rada dla innych, którzy popełnili ten sam błąd – podgrzać wszystko odrobinę, do momentu rozpuszczenia tłuszczu i ponownie wymieszać. Likier niemalże całkowicie się ujednolicił 🙂 Dziś robię kolejną porcję. Tym razem wymieszam delikatniej. Dzięki za przepis!
Aniu, bardzo dobra porada! Serdeczne dzięki za merytoryczny komentarz ! 🙂
Ja zrobiłam według przepisu i wyszedł bardzo dobry. Śmietanka była chłodniejsza od reszty produktów ale nic się nie zwarzyło. Trzeciego dnia niestety nie doczekał bo wszystkim bardzo smakował. Może następnym razem ?. Pozdrawiam.