Jedni go kochają, inni nienawidzą. Tradycyjny napój na świątecznym stole – kompot z suszu. Swój robię w bardziej nowoczesnej wersji niż ta, którą robiło się w moim rodzinnym domu, ale podstawy są dokładnie takie same – to polskie suszone i wędzone jabłka, dorodne gruszki i pomarszczone śliwki. Zobaczcie, jak robię kompot z suszu w lekko unowocześnionej wersji.
Kompot z suszu uwielbiam pasjami, mój mężczyzna – wychodzi z domu na czas jego gotowania. Co jest tym bardziej dziwne, że rzeczą która tak bardzo go w tym kompocie drażni jest zapach wędzenia, który w żadnym innym wypadku w ogóle mu nie przeszkadza.
Kompot wigilijny wpisał się na stałe jako tradycyjny element listy 12 wigilijnych potraw. Poza tradycją ma też bardziej przyziemne znaczenie – suszone owoce są idealne na trawienie i pomagają naszemu żołądkowi i jelitom w nierównej walce z ciężkostrawnymi i obfitymi świątecznymi potrawami. Sam kompot dawniej pijano nie tylko od święta, ale w ogóle w okresie zimy – z powodu braku świeżych owoców używano tych zasuszonych lub uwędzonych. Dzisiaj ciężko kupić je poza okresem świątecznym, nad czym ja szczerze ubolewam – z przyjemnością robiłabym ten kompot częściej.
Owoce wędzone płuczemy na sitku pod bieżącą wodą. Wszystkie składniki – poza cytryną i pomarańczą – wkładamy do garnka razem z przyprawami i zalewamy wodą. Używam tutaj mineralnej. Zostawiamy całość na 30-40 minut do napęcznienia suszonych owoców.
Kiedy owoce napęcznieją, kompot stawiamy na mały gaz i gotujemy pod przykryciem, na maluśkim ogniu, powoli. Ja gotuję go około półtorej, dwie godziny. Po 30 minutach dodaję umytą i sparzoną wrzątkiem pomarańczę pokrojoną w półcentymetrowe plasterki. Po czasie gotowania kompotu próbujemy, dosładzamy – miodem, cukrem, syropem z agawy. Jeśli wyszło za słodko – dodajemy obraną ze skórki cytrynę, pokrojoną w plasterki. Kompot staramy się dosłodzić umiarkowanie, tak by został raczej wytrawny niż wyczuwalnie słodki.
Pomarańcze po ugotowaniu można dodatkowo wycisnąć, a do dzbanka czy szklanek, dla ozdoby, włożyć cienkie, świeżo skrojone plasterki. Kompot podajemy zimny lub lekko ciepły. Zawsze z dodatkiem któregoś z owoców w szklaneczce.
Najlepiej gotować kompot dwa dni przed wigilią i pozwolić owocom uwolnić cały swój aromat, zostawiając je w garnku do czasu podania. Nie powinno się przecedzać kompotu przez gazę czy sito żeby nie pozbawiać go błonnika z owoców i zachować jego dobroczynne działanie.
SKŁADNIKI
- 250g wędzonych (2 sztuki) i suszonych gruszek (garść ćwiartek)
- 150g suszonych jabłek w plasterkach
- 150g wędzonych śliwek (polskich, nie kalifornijskich)
- 10 moreli
- 8 fig
- 2 laski cynamonu
- 4-5 gwiazdek anyżu
- 10 sztuk goździków
- 4-5 ziaren zielonego kardamonu
- 1 duża pomarańcza
- ½ cytryny
- miód, cukier albo syrop z agawy
- 3,5 litra wody (używam mineralnej)
Jeden komentarz na temat “Wigilijny kompot z suszu w wersji ‘modern’ – nieśmiertelny klasyk w cytrusowym wydaniu”
Pingback: Wegańskie święta? - subiektywna lista najlepszych przepisów - V MAG