To mocno maślane, delikatne ciasto ciężko jest zrobić inaczej, niż w misie robota. Zagniatanie ręczne może nie przynieść nawet w ułamku podobnych rezultatów – długie maszynowe wyrabianie (łącznie to około 25-30 minut) pozwala na mocne rozwinięcie pasm glutenu w mące i skutkuje bardzo miękkim, puszystym, delikatnym słodkim pieczywem.
Wszystkie składniki bułek wyjmujemy na blat na godzinę, dwie przed szykowaniem ciasta. Masło kroimy na 5 równych kawałków. Gdy zaczniemy mieszać składniki ciasta masło powinno być już bardzo miękkie i smarowne.
Do misy robota planetarnego przesiewamy mąkę (350g). Dodajemy do niej suche drożdże, drobny cukier i sól. Mieszamy ze sobą dokładnie wszystkie suche składniki kilkoma obrotami mieszadeł, na niskiej prędkości. Wbijamy jedno całe jajko, zaczynamy zagniatanie na średniej prędkości, poziom 4. Powoli wlewamy do składników mleko. Nie musi być ciepłe, ale powinno być w temperaturze pokojowej.
Zagniatamy ciasto drożdżowe przez 8-10 minut. Jeśli jest bardzo mokre, dosypujemy po 1 płaskiej łyżce mąki z zapasu. Po 8-10 minutach powinno już być elastyczne, miękkie i zacznie odchodzić od ścianek miski. Dopiero do tak wyrobionego ciasta dodajemy po 1 kawałku miękkiego masła. Każdy kolejny kawałek dodajemy dopiero po dokładnym wrobieniu poprzedniego kawałka.
Po zużyciu całego masła ciasto zagniatamy dalej, przez kolejne 7-8 minut. Wyjmujemy z miski, miskę myjemy, osuszamy, delikatnie natłuszczamy, zarobione w kulę ciasto wkładamy z powrotem, przykrywamy lnianą ściereczką i zostawiamy w cieple do podwojenia objętości.
Gdy ciasto już urośnie (czyli po około 1,2-2h) wyjmujemy je na blat, dzielimy na połowę, a każdą połowę na 5 równych części. Nie trzeba ciasta podsypywać przy formowaniu mąką, jest tłuste i miękkie, nie przykleja się do stolnicy. Każdą część ciasta rozpłaszczamy w okrąg, zawijamy do środka krawędzie pracując wzdłuż obwodu, zakładając jedną krawędź na drugą. Odwracamy kulkę łączeniem do dołu i ciągnąc bułki dłonią po powierzchni blatu ruchem ‘do siebie’ jeszcze bardziej je wyokrąglamy i wysklepiamy (pokazywałam to TUTAJ).
Gotowe bułki układamy w równych odstępach od siebie, w wysmarowanej lekko tłuszczem tortownicy (21-25cm średnicy). Przykrywamy je ściereczką i znowu zostawiamy w cieple do podwojenia objętości na 1,5-2 godziny.
Rozgrzewamy piekarnik do 170⁰C. Szykujemy sobie małą keksówkę, napełniamy ją do połowy wodą i wstawiamy ją do piekarnika – wytworzy parę wodną podczas pieczenia. Podrośnięte bułki smarujemy dokładnie jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka, posypujemy z wierzchu równomiernie makiem lub sezamem.
Bułki wstawiamy na środkowy poziom rozgrzanego, zaparowanego piekarnika i pieczemy przez 35 minut, do zezłocenia. Wyjmujemy z piekarnika i zostawiamy do przestygnięcia. Pyszne są i same, i z odrobiną masła, i z dżemem.
SKŁADNIKI
- 350g mąki pszennej typ 500 /+50g na zapas/
- 60g drobnego białego cukru
- 2 płaskie łyżeczki suchych drożdży
- ½ łyżeczki soli
- 1 jajko M
- 160ml mleka
- 50g masła 82% tłuszczu
SKŁADNKI DODATKOWE
- 1 jajko M
- 1 łyżka mleka
- mak lub sezam do posypania
- tłuszcz do wysmarowania formy
4 komentarzy na temat “Słodkie bułeczki mleczno-maślane”
Czy te bułki można upiec na programie “parowym” w piekarniku? czy jednak nie ryzykować, i zrobić jak w przepisie?
Ewo – nie wiem, nie piekłam ich w ten sposób.
Dopiero od kilu miesięcy mam piekarnik z taką funkcją ale tych bułek w nim jeszcze nie robiłam.
Piekarnik parowy daje radę- dziś robimy je po raz trzeci?
a czas pieczenia zdecydowanie się skraca – pieczemy do zbrązowienia się skórki bułek – są obłędne – dobre do wszystkiego