Lubię fasolkę. Lubię też jeść po włosku. I lubię rzeczy w pomidorach. Taką lekką, ale pełną smaku wegetariańską fasolówkę lubię też , a jakże – bo czego tu można nie lubić? Syci, delikatnie rozgrzewa, a do tego jest całkiem zdrowa i szybka do zrobienia.
Marchew, seler naciowy i cebulę obieramy, kroimy warzywa w drobną kostkę jednakowej wielkości. W rondlu podgrzewamy oliwę, wrzucamy pokrojone warzywa i smażymy na małym ogniu soffritto, często mieszając. Warzywa najpierw powinny się zeszklić, zmięknąć, a następnie lekko przyrumienić – stracą też na objętości. Do gotowego soffritto po 15-20 minutach smażenia dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Mieszamy i smażymy jeszcze moment, aż czosnek straci ostry surowy zapach.
Zdejmujemy garnek z ognia, dajemy zawartości 3-4 minuty przestygnąć i wsypujemy wszystkie naszykowane przyprawy. Dlaczego tak? Żeby nie spalić papryki.
Nigdy przenigdy nie smażymy żadnej sproszkowanej papryki w gorącym tłuszczu! Papryka ma w sobie cukier – jeśli wrzucicie sproszkowaną paprykę na cholernie gorący tłuszcz ona się po prostu spali a nie usmaży, zmieni kolor na bardzo ciemny, prawie czarny, zrobi się gorzka – jak przepalony karmel. Zawsze przed jej dodaniem patelnię z zawartością zdejmujemy z ognia, zawartość lekko musi przestygnąć i dopiero wtedy dodajemy paprykę – mieszamy całość i ponownie podgrzewamy, już na mniejszym ogniu. W ten sposób wydobędziecie z papryki mocny, słodki i wyraźny smak, a nie gorycz z posmakiem spalenizny.
Dodajemy do rondla rozdrobnione pomidory z całą zawartością puszki, wlewamy rosół lub bulion i dodajemy fasolkę. Gotujemy całość na małym ogniu przez 15-20 minut, do czasu aż fasolka zacznie się rozpadać i lekko zagęści zupę. Minęło 20 minut gotowania, a fasola cała? Trzeba jej pomóc. Wyjmijcie kilka łyżek stołowych fasoli z gotującej się zupy i rozgniećcie ją widelcem. Dodajemy rozgniecione fasolki do zupy i sprawdzamy, czy nie trzeba jej jeszcze mocniej doprawić solą i papryką.
Z czym zjeść? Sama w sobie ta zupa jest i sycąca, i pyszna, ale jeszcze lepsza będzie podana z pajdą chleba na zakwasie opieczoną w tosterze na rumiano, wysmarowaną rozciętym ząbkiem czosnku, łyżką pesto i posypaną startym na drobnych oczkach tarki serem Pecorino.
Nie ma żadnego problemu jeśli nie macie ugotowanej samodzielnie fasolki – użyjcie po prostu tej z puszki. Ja wolę do tej zupy jednak Pięknego Jasia niż drobniejsze fasolki, które często zbyt szybko się rozpadają podczas gotowania. Nie pomijajcie w przepisie mielonej wędzonej papryki – to ona nadaje całości dymny posmak, z którym fasola szczególnie dobrze się lubi – bez tego będzie mdło, tu nie ma boczku ani żadnej wędzonki.
SKŁADNIKI
proporcje składników na 4 porcje
- 250g fasoli Piękny Jaś karłowy, namoczona przez 8h i ugotowana do miękkości, ok.600g
- 1 puszka pomidorów bez skórki, 400g
- 750ml domowego rosołu (albo bulionu warzywnego w wersji vege)
- 180g marchwi
- 100g selera naciowego
- 150g cebuli
- 3-4 średniej wielkości ząbki czosnku
- 2 liście laurowe
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka suszonego tymianku, pełna
- 1 łyżeczka słodkiej wędzonej papryki, pełna
- 1 łyżeczka soli, płaska
- ½ łyżeczki płatków chili
- ⅓ łyżeczki mielonego pieprzu
7 komentarzy na temat “Zupa fasolowa – lekka, wegetariańska i po włosku”
haha, wlasnie kupilam Jasia.. uwielbia..wloskie…a’la wlsokei..pomidory..jutro gotuje!!!dziekuje
BTW mam nadzieje,ze wiesz ,ze Swiata wkrotce…i przepisy moze masz nowe? 😉
Jak za mnie zrobisz nowe to będą 😉 Nie wiem ile będę miała czasu, zobaczymy, może się coś pojawi.
No cóż. ..trudno..lubię zaglądać na Twój blog..korzystać z przepisów. ..będę czekać 🙂
Ta zupa jest przepyszna. Jeśli wędzona papryka jest uczciwie aromatyczna, to kotom wydaje się, że mogą załapać się na bekon. 😉
Opierając się na tym przepisie z paroma modyfikacjami z mojej strony, upichciłam pyszną zupę. Dodałam parę zalegających w lodówce składników, takich jak cukinia, upieczona pierś z kurczaka, białe wytrawne wino, a później także dostosowałam efekt finalny pod nasze smaki – zakwasiłam dosyć mocno octem z czerwonego wina i sokiem z cytryny. Pyszności.
Karo, Twój blog dla mnie to jak kulinarna biblia. Zawsze kiedy potrzebuję czegoś pewnego, sięgam do Twoich przepisów. Przetestowałam ich już mnóstwo i za każdym razem efekt tej twórczości nas zachwyca.
Gdybyś kiedyś zechciała wydać swojego kulinarnego ebooka, z jakimiś „specials” czy nowymi przepisami, jestem pierwsza w kolejce chętnych, żeby zapłacić za Twój wkład pracy w rozpieszczanie podniebień naszych i naszych gości.
Pozdrawiamy serdecznie z Włoch! Ania
Aniu, póki co z powodu absolutnego braku czasu i nawału innych zajęć samo gotowanie też u mnie mocno ograniczone, przerabiam głównie to co sama wyhoduję. Blog pewnie wróci, kiedy? Kiedy wszystko się uspokoi i da okiełznać, czyli np. kiedy założą w końcu na działce prąd żebym nie musiała co dzień biegać podlewać moich hektarów 😉 Za dotychczasowy wkład bardzo chętnie przyjmę “kawę” albo nawet butelkę Prosecco, można to zrobić tutaj https://buycoffee.to/karointhegarden ❤️
Wpłata dokonana 🙂 drodzy czytelnicy bloga, myślę, że fajnie byłoby, gdyby każdy korzystający z przepisów Karo, dorzucił swoją „cegiełkę” 🙂 jakby nie było, to mnóstwo pracy włożonej w to wszystko żebyśmy mieli przepis „na gotowo” 🙂
Niezmiernie miło słyszeć, że masz w planie reaktywować blog za jakiś czas? wiadomo, to pochłania mnóstwo czasu, więc zupełnie zrozumiałe, że przy natłoku codziennych obowiązków, ciężko wygospodarować na tyle wolnego czasu, żeby prowadzić jeszcze bloga w tak profesjonalny sposób jak Ty to robisz.
Pozdrawiam