Sekret dobrego zdrowia i długowieczności Japończyków? Zupa miso. Jedzona o każdej porze dnia i nocy, między posiłkami, na śniadanie. Szybka i prosta w przygotowaniu, jeśli tylko dysponujecie niedrogimi półproduktami – bulionem dashi i samą pastą. Warto się w nie zaopatrzyć i co jakiś czas zaserwować sobie talerz zdrowej, gorącej zupy – za każdym razem podany inaczej.
Pasta miso jest bardzo dobrym źródłem manganu i miedzi, jak również cynku (wszystkie trzy są ważnymi przeciwutleniaczami mineralnymi). Jest również źródłem fosforu, łatwo przyswajalnego białka roślinnego i błonnika. Oprócz tych typowych składników odżywczych, miso dzięki fermentacji pełne jest przeciwutleniaczy, w tym kwasów fenolowych: ferulowego, kumarowego, wanilinowego i kojowego.
Mimo bardzo wysokiej zawartości sodu – jedna łyżeczka miso zawiera go aż 200-300miligramów – ten sód nie ma takiego samego działania na ludzki organizm jak czysta sól spożywcza. Miso nie podnosi ciśnienia. Badania na ludziach dotyczące absorpcji miso u dorosłych Japończyków pokazały że ci, których dieta zawierała duże ilości miso (spożywali minimum 10 potraw z dodatkiem miso w tygodniu) wykazywali dużo niższą tendencję do wystąpienia ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, mimo wysokiej zawartości soli. Przyczyny tej wyjątkowej relacji między miso i naszym układem krążenia nie są jeszcze jasne. Naukowcy jednak podejrzewają, że to unikalna kompozycja białek sojowych w miso (w tym peptydów budujących białka, które tworzą się gdy ziarna soi są fermentowane) są jednym z najważniejszych wspomagaczy układu krążenia. Poza tym miso nie jest spożywane samodzielnie, a zawsze jako dodatek i komponent wielu zdrowych potraw.
Zupa jest najszybszą i najłatwiejszą z nich. W wersji podstawowej, wegetariańskiej, robimy ją na bulionie dashi (z wodorostów kombu i płatków suszonego tuńczyka pasiastego – bulion jest dostępny do kupienia w formie kostki, pasty, granulatu, saszetki). Weganie mogą zrobić bulion na samych wodorostach. Bulion to kwintesencja piątego smaku – umami.
UMAMI
Dla nas ten smak niestety najlepiej określa chemiczna nazwa – glutaminian sodu. A na języku? To głęboki smak mięsny, nazywany ‘rosołowym’ – zostawia uczucie lepkiej tłustości, a receptorom w mózgu przekazuje krótką informację – ‘to jest dobre, to jest zdrowe, to jest treściwe’. Często unikany, bo i niepotrzebnie dzisiaj dodawany do wszystkiego, w celu zamaskowania tekturowego smaku wysoko przetworzonej żywności, chemiczny odpowiednik prawdziwego glutaminianu, który jest całkowicie naturalnym składnikiem . Makrela ma go w sobie około 0,22%, parmezan już całkiem sporo, bo 1,2% (pisałam o nim przy okazji TATARA). Wodorosty kombu, używane do bulionu na zupę miso –to aż 2,2%. Znajduje się też w grzybach, pomidorach, orzechach, winogronach, brokułach.
Glutaminian sodu, czyli sól kwasu glutaminowego to aminokwas naturalnie występujący w białkach. Ten smak uwalnia się wtedy, gdy na białka działa temperatura lub enzymy. Enzymy znajdują się i w serze, i w paście miso – powstają w procesie fermentacji i dojrzewania. Uwędzona na ciepło ryba będzie miała więcej umami niż ta świeżo złowiona.
MISO-SHIRU
Garść wodorostów suszonych zalewamy ciepłą wodą, zostawiamy na 8-10 minut aż napęcznieją, odcedzamy na sicie i kroimy je drobniej. Chyba, że macie te już pokrojone przed suszeniem. Tofu kroimy w drobną kostkę. Szczypior w duże oczka.
Wodę podgrzewamy w rondelku do wrzenia, rozpuszczamy potrzebną ilość dashi (lub robimy go sami). Jeśli używacie wcześniej ugotowanego makaronu – wrzucamy go teraz, żeby się zagrzał. Dorzucamy też pokrojone w drobną kostkę tofu. Gaz pod rondelkiem po kilkudziesięciu sekundach wyłączamy. Pasta miso nie powinna się zagotować – straci smak. Kilka łyżek pasty mieszamy w małej miseczce z kilkoma łyżkami zagotowanej wody i dokładnie rozpuszczamy pastę, żeby pozbyć się grudek. Tak przygotowaną pastę wlewamy do zupy i dokładnie całość mieszamy. Dodajemy pokrojone wodorosty. Podajemy zupę od razu, gorącą, posypaną świeżo pokrojonym szczypiorem.
Co do zupy miso? Zgodnie z japońską sztuką i kulturą, poszczególne składniki mają odwzorowywać charakter pór roku, a także tworzyć kontrasty pomiędzy kolorami, konsystencją i smakami.
Bób, groszek, fasolka, soja – podgotowane w wodzie przed dodaniem bulionu. Kolendra lub pietruszka, kiełki i sezam na posypkę do podania. Jajko w koszulce, jajko jak do ramenu – ze ściętym białkiem i półpłynnym żółtkiem – do miso na śniadanie. Makaron ryżowy, jajeczny, soba (gryczany), makaron z tapioki – zawsze. Ryż biały, brązowy i dziki – według upodobań, zamiast makaronu. Krewetki, mięso kurczaka, biała ryba, małże – ugotowane w dashi lub na parze, do bardziej sycącej zupy. Kapusta pekińska lub bok choy – leciutko w bulionie zblanszowane. Pocięta cieniutko marchewka, grzyby mun, enoki, shiitake, pieczarki jako komponenty wywaru. Szpinak, rzodkiew, rzodkiewka, bakłażan a nawet ziemniaki. Algi nori, glony wakame, wodorosty kombu…
Zasada w komponowaniu miski miso jest jedna – sezonowość. Jeśli coś jest akurat na polu lub w ogrodzie, możemy dodać to do zupy. I raczej nie szykujemy zupy w myśl polskiej zasady „czym chata bogata” – nie ładujemy w nią całej zawartości lodówki, spiżarni i wszystkich ziół z parapetu. To Japonia a nie Wólka Kosowska – w zupie miso ma być sedno i balans. Ilość bulionu i pasty zawsze regulujemy według własnych kubków smakowych.
W sklepach z orientalną żywnością znajdziecie kilka rodzajów pasty:
Jasna, tzw. Shiro Miso (albo żółte Shinshu Miso), zrobiona jest z fermentującego ryżu i soi. Lekko słodka, zrównoważona. Nadaje się do dań lekkich jak ryby i owoce morza, a także do zup i marynat. Fermentuje i dojrzewa najkrócej, jest przez to najmniej słoną z past i najrzadszą, ale też najmniej aromatyczną. Jasnożółta, kremowa, beżowa.
Czerwona pasta miso – Aka Miso, fermentuje dłużej, jest bardziej gęsta i odczuwalnie zdecydowanie bardziej słona od jasnych past. Do zup, glazury, marynat. Bardzo wszechstronna. Najczęściej ceglastoruda w kolorze.
Ciemne pasty miso – Hatcho Miso albo Mame Miso, produkowane są tylko z ziaren soi. Fermentują około 3 lat. Mocno słone, silnie skoncentrowane. Bardzo ciemne w kolorze, widocznie twardsze, smarowne. Brązowa, głęboka w kolorze.
Wszystkie pasty po otwarciu można przechowywać w lodówce, najlepiej w wyparzonym słoiku ze szczelną zakrętką. Jasne wytrzymają w lodówce 8-9 miesięcy, ciemne pasty – nawet ponad rok.
SKŁADNIKI NA 2 ŚREDNIE PORCJE
- 700ml wody
- 2-3 płaskie łyżeczki granulowanego bulionu dashi (lub wodorosty kombu i płatki tuńczyka na wywar)
- 4-6 pełnych łyżeczek pasty miso (ja użyłam jasnej, ciemnej będziecie potrzebować mniej)
- ½ kostki twardego tofu
- 2 porcje wybranego makaronu
- garstka wodorostów kombu
- 1 gałązka grubego szczypioru z cebulką
- kilka gotowanych krewetek
- podprażony jasny sezam do posypania
2 komentarzy na temat “Japońska zupa z pasty miso – miso-shiru. Co to jest umami?”
Część, szukając sałatki z glonów trafiłam na Twoją stronę. Zainteresowała mnie również zupa, ale mam pytanie. Szukam dahi odpowiedniego i okazuje się że w składzie pojawiają się takie informacje “Składniki: wzmacniacze smaku: glutaminian sodu (E621), E635”. Czy tam ma byc? Przecież w naszych polskich kostkach rosołowych jest wręcz przeciwnie, “bez glutaminianu i wzmacniaczy”.
Nie widziałam dashi w kostkach bez dodatku glutaminianu, wynalezionego ponad 100 lat temu w Japonii i używanego właśnie w połączeniu z rybonukleotydem disodowym – oba są nierozerwalnie związane z kuchnią Chin i Japonii – podbijają smak umami.
Jak się nie jest pewnym składnika zawsze warto zerknąć np. TUTAJ.
W polskich kostkach za to jest dużo innego G 😉