Czasy studiów i stawiania pierwszych kroków we własnej kuchni dawno za mną – już podczas pierwszego roku nauki na wyższej uczelni starałam się sama prowadzić dom, gotować i piec – sława i niesława tzw. „zupek chińskich z Radomia” namiętnie jedzonych przez wszystkich w koło mnie samą ominęła. Dzisiaj – bogatsza w wiedzę i kulinarne doświadczenia – zdarza się że sama po nie sięgam, najczęściej podczas weekendowych lub dłuższych wyjazdów, przygotowując najszybsze i najbardziej rozpoznawalne danie Kraju Kwitnącej Wiśni – ramen.
Do Japonii ramen przywędrował z Chin na początku XIX wieku. Samo słowo ‘ramen’ jest japońskim zapożyczeniem chińskiego słowa ‘lamian’. Do końca lat 50-tych XX wieku ramen nazywany był ‘shina soba’ – dosłownie „kluski/makaron po chińsku”. Podstawą tego dania był i jest wywar mięsny lub rybny i makaron. Dzisiaj ramen w Japonii to główny fast food, który możecie spotkać praktycznie na każdej ulicy ale i danie restauracyjne, podawane i chętnie jedzone na całym świecie.
Po II Wojnie Światowej Japonię dosłownie zalał import taniej mąki pszennej ze Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie z Chin i Azji Kontynentalnej zaczęli powracać japońscy żołnierze – wielu z nich, zaznajomionych z kuchnią chińską, otwierało w całej Japonii chińskie knajpki i restauracje. Ramen stał się bardzo popularnym pożywieniem, a taniej mąki na makaron nie mogło zabraknąć.
Każdy region Japonii ma swój sposób przyrządzania wywaru zależny od najczęściej występujących tam produktów – można spotkać wywar na samym mięsie, na wieprzowych kościach, z dodatkiem ryb czy owoców morza, a także wywary na kurczaku czy na wołowinie. Zaprawiany jest pastą miso, sosem sojowym, rybnym, ostrygowym.
Wariacjom regionalnym i sezonowym poddają się również dodatki, z którymi podawany jest ramen – od półmiękkiego jajka marynowanego w mirin i sosie sojowym przez szczypior, świeżą kolendrę, groszek cukrowy, kapustę pak choy, grzyby świeże i suszone, ziarna prażonego sezamu, tofu, młodą soję, gotowane krewetki lub mięso kraba, płaty wodorostów nori i algi kombu, smażony, gotowany bądź pieczony boczek, gotowane solone mięso wieprzowe, wołowe, drobiowe, prażone orzechy ziemne, masło orzechowe, pastę sezamową, pastę chili itd. itp. etc.
Zupy z makaronem instant w takiej postaci, jak znamy je dziś, powstały w roku 1958. Ich wynalazca, Momofuku Ando, chciał w ten sposób zwalczyć niedobory żywnościowe po wyniszczającej Japonię wojnie i wykorzystać tanią mąkę od Amerykanów. Japońskie Ministerstwo Zdrowia próbowało zachęcić mieszkańców Japonii do jedzenia pszennego chleba – ale chleb nie był dla Japończyków produktem prostym, tak naturalnym i zakorzenionym w tradycji kulinarnej jak makaron. To Momofuku Ando wymyślił maszynowy sposób produkcji makaronu i zamykania smaku zup w dwóch malutkich saszetkach i zupy w kubkach, które wystarczyło zalać gorącą wodą. Przez Japończyków zupy instant zostały okrzyknięte największym wynalazkiem XX wieku.
Dzisiaj mamy ogromny wybór produktów do wykorzystania – Japończycy nie dosyć, że mają pełno restauracji podających świeży ramen, mają też całe sklepy tylko i wyłącznie z zupami instant, a w sklepach spożywczych alejki z tym produktem są wyjątkowo dobrze i różnorodnie zaopatrzone. Tak jak u nas na stacji benzynowej czy w sieci Fresh/Żabka kupuje się kawę na wynos, tak w Japonii kupuje się ramen w kubku.
Sama gotuję swoje remeny godzinami i podaję je na wiele sposobów – dla nas to zawsze pełne obiadowe danie wzbogacone o sezonowe warzywa, półmiękkie jajko i mięso, na którym szykowałam wywar. Zdarza się, że głód dopadnie nas poza domem – wtedy wystarczy tylko gorąca woda i kilka dodatków które wzbogacą i ożywią całość, dostarczając więcej składników odżywczych.
Do naszykowania szybkiego obiadu z jednej miski wykorzystałam ramen OYAKATA Kurczak po japońsku. Z użyciem dodatków na zaspokojenie pierwszego głodu dwóch dorosłych osób wystarcza jedna paczka zupy instant. Zupę według przepisu na opakowaniu można przyrządzić w dwojaki sposób – albo po japońsku, czyli gotując makaron przez 3 minuty w wymaganej ilości wody, albo – co wygodne – zalewając go wrzątkiem i odkładając na czas wymagany do jego zmięknięcia.
Dodatki które ja dobrałam do tego ramenu to białko i warzywa – wędzony kurczak (kupicie w każdym większym sklepie na wyjeździe), świeży szczypior, rzodkiewki, ziarna sezamu i jajko.
Lubię ramen z jajkiem – niezależnie od tego który to ramen 😉 Wyjęte z lodówki jajka trzeba ogrzać w ciepłej wodzie żeby nie popękały, w rondlu zagotować wodę i uzbroić się w stoper – zagrzane jajka wrzucamy do gotującej się wody i od razu zmniejszamy gaz na minimum. Gotujemy jajka w takiej ledwo mrugającej wodzie przez równe 7 minut (czas podany dla jajka wielkości M, jajka powyżej 72g gotujcie przez 8,5 minuty).
Po 7 minutach zalewamy jajka lodowatą wodą albo wkładamy je do miski z lodem, żeby od razu przerwać proces gotowania. Jajka delikatnie obieramy i przed podaniem kroimy na pół. Białko będzie idealnie ścięte, a żółtko kremowe i półpłynne.
Makaron wrzuciłam do świeżo zagotowanego wrzątku, bez łamania, żeby zachować jego długie tasiemki. Gotowałam pod przykryciem przez 3 minuty. W tym czasie pokroiłam mięso wędzonego kurczaka, świeże rzodkiewki i szczypior. Dla zaostrzenia smaku – bo kurczak po japońsku to delikatny, a nie ostry i palący smak – naszykowałam odrobinę oleju sezamowego wymieszanego z pastą chili.
Po 3 minutach kiedy makaron jest gotowy wystarczy dodać do niego zamknięty w małej saszetce olej smakowy i sproszkowany wywar z drugiej, większej saszetki. Nie ma absolutnie nic dziwnego w takim dodawaniu składników – w Japonii wywary wzbogacane i budowane są przez dodawanie do nich olei infuzowanych przeróżnymi przyprawami, soją, pastą miso, skórkami kurczaka, palonymi kośćmi, skorupiakami i owocami morza, rybami i glonami.
Gorącą zupę rozdzieliłam pomiędzy głębokie talerze i ułożyłam naszykowane wcześniej dodatki – do tego ramenu wędzony kurczak pasuje świetnie, nadając całości dymny, mocny charakter i podbijając drobiowy smak wywaru. Blisko mu smakiem do oryginalnych japońskich lekkich ramenów, to nie jest ordynarny i płaski smak „chińskiej zupki” do której przywykliście w czasach taniej, studenckiej kuchni. Warto spróbować!
Produkty OYAKATA kupicie między innymi w sieciach Auchan, Kaufland, Tesco, Carrefour, Fresh Market, Żabka, delikatesach Piotr i Paweł. Jeśli mimo lektury bloga nadal nie macie pomysłu co można do nich dodać, zerknijcie do księgi Mistrza OYAKATA.
SKŁADNIKI
2 porcje
- 1 opakowanie zupy ramen z makaronem OYAKATA Kurczak po japońsku
- 1 wędzone udko z kurczaka
- 1 lub 2 jajka
- 1 łyżka oleju sezamowego
- 2-3 rzodkiewki
- kilka łodyg świeżego szczypioru
- ½ łyżeczki ziaren czarnego lub jasnego sezamu
- ½ łyżeczki pasty chili lub sosu Sriracha
Wpis sponsorowany – artykuł i opinia własna.