Całkiem szczerze, bez pierniczenia – z tego przepisu udadzą Wam się zarówno pierniczki nadziewane marmoladą, jak i pierniczki wycinane foremką – idealne do dekorowania lukrem jako pachnąca ozdoba na choinkę. Kilogram aromatycznego piernikowego ciasta – możecie od razu zrobić i jedne, i drugie. Szybko, łatwo i pysznie!
Piernik to jedno z najstarszych staropolskich ciast – sekretem pierników jest miód, mąka i kombinacja przypraw. Dzisiaj wiele przepisów na pierniki ma w składzie tylko i wyłącznie mąkę pszenną. A kiedyś piekło się je wyłącznie z mąki żytniej – pierniki były drogim, eksportowym ciastem, miały przetrwać długo w nienaruszonym stanie między innymi wtedy, gdy przewożono je po świecie –nie mogły się popsuć.
Swoje pierniki zawsze robię na mieszance 1:1 mąki pszennej i żytniej. Mąka żytnia pozwala znacząco zwiększyć higroskopijność ciasta, znacznie przedłuża jego świeżość. Sprawia też, że ciasto nabiera charakteru. Mąka pszenna typu 500 lub 550 ma zadowalającą dla elastyczności ciasta ilość glutenu, a mąka żytnia mocno chłonie wilgoć, nadaje mu ciężkości i aromatu. Spróbujecie raz, a już nigdy nie wrócicie do tych robionych tylko na pszennej mące.
Obie mąki przesiewamy z sodą, gorzkim kakao i przyprawą do piernika. Ja najbardziej lubię tą z Dr.Oetker’a (w swoim składzie ma ziele angielskie, goździki, kminek, kolendrę, imbir, cynamon, gałkę muszkatołową, majeranek, paprykę, gorczycę i liść laurowy – ja dodaję jeszcze czarny pieprz i anyż, zmielone w młynku lub moździerzu). To właśnie przesianie składników gwarantuje nam, że ciasto naprawdę równo się wymiesza, połączy i będzie miało przyjemną fakturę. Dodatkowo – przy przesiewaniu mąki żytniej lub ‘3 ziarna’ wszystko to, co zostanie Wam na sicie (a przy tym typie mąk zostanie na pewno – to szare i ostre otręby) wyrzucamy. Nie dodajemy ich do ciasta!
Masło, miód i cukier, oraz kilka łyżek dowolnego mleka umieszczamy w małym rondelku. Podgrzewamy na małym ogniu do całkowitego rozpuszczenia masła i cukru. Masa może się zagotować, ale pamiętajcie o tym, żeby ją co 2 minutki zamieszać. Jeśli nie upilnujecie to się przypali i zgorzknieje. Gdy już wszystko rozpuszczone, rondelek zdejmujemy z ognia i jego zawartość studzimy.
Odkąd mam mikser planetarny Kitchen Aida ciasto robię w następujący sposób – do dzieży wsypuję przesiane i wymieszane suche produkty. Rozgarniam je na boki, w środek wlewam masło z miodem i cukrem. Wbijam jajko. Hakiem do zagniatania ciast drożdżowych, na najniższej możliwej prędkości miksera (bo to ciężkie ciasto) zagniatam ciasto piernikowe około 6-7 minut, następnie wyjmuję je z misy i zagniatam na stolnicy, ręcznie.
Ręcznie, bez Kitchen Aida, ciasto zrobimy dokładnie tak samo – wszystkie suche i przesiane składniki umieszczamy w dużej misce, wlewamy w nie rozpuszczone masło z miodem i cukrem, wbijamy jajko. Następnie ciasto zagniatamy i wyrabiamy ręcznie około 6-7 minut, do dokładnego połączenia i wyrobienia silnych powiązań glutenowych, żeby ciasto było elastyczne.
Gotowe ciasto formujemy w kulę, owijamy szczelnie folią spożywczą, wkładamy do lodówki. Do czasu, jak będziecie robić swoje pierniczki, ciasto może leżakować w lodówce maksymalnie przez tydzień. Ale nie musi. Możecie zrobić pierniczki od razu po jego zagnieceniu.
Pierniczki na choinkę
Ciasto wyjmujemy z lodówki i dajemy mu się ogrzać do temperatury pokojowej – zajmie to przynajmniej 2-3 godziny, spokojnie możecie wyjąc ciasto na blat wieczorem i zacząć pieczenie rano. Dzielimy ciasto na 4 części, każdą po kolei rozpracowujemy w dłoniach i wałkujemy na bardzo lekko podsypanej mąką stolnicy (na stolnicy silikonowej nie trzeba tego ciasta podsypywać wcale – doskonale współpracuje) na grubość ok. 3-4 mm. Wycinamy foremkami ciasteczka – jeśli robicie je z przeznaczeniem ‘dekoracja na choinkę’, pamiętajcie też o zrobieniu dziurki na sznurek lub wstążkę. Mnie najwygodniej robić to słomkami do napojów – dziurki zostają odpowiednio duże. Pamiętajcie, że pierniczki rosną.
Wykrojone ciasteczka rozkładamy na papierze do pieczenia z zachowaniem odstępów – podrosną, a mogą się posklejać. Pierniczki pieczemy w temperaturze 175⁰C, w zależności od wielkości przez 8-10 minut. Pilnujcie, żeby się nie przypaliły. Po wyjęciu z piekarnika będą miękkie. Zostawcie je na papierze, niech wystygną. Po kompletnym ostudzeniu stwardnieją, wkładamy je do słoika lub metalowej puszki, bez dostępu powietrza.
Pierniczki nadziewane
Pierniki z tego ciasta robię w dwóch wersjach – pół kilograma ciasta przeznaczam do dekorowania Royal Icing, jako prezenty, a z drugiej połowy robię ciastka do zjedzenia ‘na już’ – bo one wytrzymają w szczelnym pojemniku tylko około miesiąca – są wilgotne.
Do nadziewania pierniczków potrzebna nam dodatkowo dobra marmolada, twarda galaretka albo prawdziwe, gęste śliwkowe powidła. Żadne lekkie, lejące się dżemy czy choćby karmel do tego się nie nadają – wypłyną na blaszkę w czasie pieczenia i z nadzienia nici. Marmolada wieloowocowa, z dyni, z pigwy, morelowa i wiśniowa to coś, co będzie idealnie pasowało do pierników. W tym roku trafiło u mnie na powidła – świetnie przełamują swoją cierpkością słodycz pierniczków i pasują do piernikowych przypraw.
Szykujemy sobie papier do pieczenia. Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 3mm. Wycinamy koła okrągłą foremką lub szklanką. Rozkładamy jedną warstwę piernikowych kół na papierze, w odstępach – pierniczki rosną. Na środek każdego kładziemy po pół łyżeczki marmolady, przykrywamy drugim kółkiem – niczego nie dociskamy!
Wybraną foremką, mniejszą od średnicy naszego koła – np. sercem, kwiatem, dużą gwiazdką, ale może to być i mniejsze koło – wycinamy piernikowe kształty, jednocześnie zalepiając nadzienie w środku. Usuwamy odcięte ciasto, zagniatamy je i ponownie wałkujemy. Ciastek nie trzeba smarować mlekiem czy rozbełtanym jajkiem, przy dociskaniu góra i dół zlepią się same.
Nadziane pierniczki pieczemy na środkowej półce, w 175⁰C, w zależności od ich wielkości około 10-12 minut – starajcie się robić je raczej mniejsze niż większe, żeby dały radę upiec się w środku i nie spalić z wierzchu.
Studzimy je na papierze. Dodatkowo, dla ozdoby, warto pomazać je odrobiną lukru (albo klasycznego Royal Icing, albo szybką wersją z cukru pudru utartego do białości z rumem i sokiem z cytryny). Można też zamoczyć je w gorzkiej lub białej czekoladzie. Nadziane pierniczki, tak samo jak pierniczki bez nadzienia przechowujemy w szczelnym pojemniku, będą dobre do miesiąca. Założę się, że i tak znikną szybciej 😉 Z połowy ciasta (550g) wyszło mi 25 nadziewanych pierniczków o średnicy 6cm.
Ciasto piernikowe ma to do siebie, że zaraz po upieczeniu jest miękkie. Z powodu zawartości miodu w cieście każdy piernik z upływem czasu twardnieje. Czasami nawet za bardzo – dosłownie na kamień. O ile takie ciastka będą dobre do dekoracji, to już dużo mniej nadają się do zjedzenia.
Żeby pierniki nabrały odpowiedniej miękkości potrzebują dawki wilgoci. Jeśli udekorowaliście je lukrem do zjedzenia, wyjmijcie je odpowiednio wcześniej przed świętami z puszki i postawcie na lodówce czy na kuchennej półce – w kuchni jest wilgotno i ciastka powinny zmięknąć po około 3-4 dniach. Do puszki z piernikami bez nadzienia możecie też włożyć kawałek świeżego chleba, skórkę z dopiero co obranej pomarańczy czy jabłka, suszoną śliwkę kalifornijską albo polską wędzoną. Pamiętajcie tylko, żeby zaglądać do puszki, czy pieczywo albo owoce nie zapleśniały. Dobrze jest je co jakiś czas wymienić na świeże.
SKŁADNIKI
- 300g mąki pszennej, TYP 500 lub 550
- 300g mąki żytniej, TYP 720, a jeśli nie możecie jej znaleźć – 300g pełnoziarnistej mąki Lubella ‘3 zboża’
- 250g miodu naturalnego płynnego, wielokwiatowego
- 90g drobnego cukru do wypieków
- 100g masła 82% tłuszczu
- 4-5 łyżek mleka (dowolnego)
- 1 jajko XL (waga powyżej 74g – moje miało 95g i dwa żółtka) lub dwa małe jajka S (poniżej 53g)
- 2 czubate łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżki dobrego, gorzkiego kakao
- 40g (minimum) przyprawy do piernika – ja daję nawet 60-70g
- 2 gwiazdki anyżu zmielone w moździerzu
- ½ łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
Z podanych proporcji wychodzi lekko ponad kilogram (około 1150g) gotowego piernikowego ciasta. Można zrobić je z połowy składników.