Kto nigdy nie oszukiwał w kuchni niech pierwszy rzuci piernikiem! Ja się przyznaję – oszukiwałam milion razy. Po tej babce zdobędziecie rzeszę nowych fanów swojej kuchni – nawet jeśli macie dwie lewe ręce. A gdyby Was posadzili i badali na wykrywaczu kłamstw –idźcie w zaparte!
Ok, szczerze i od serca, jak na spowiedzi – ile razy oszukiwaliście w kuchni? Jeśli o mnie chodzi, ja oszukiwałam 12-13 lat temu za prawie każdym razem, gdy na stół miało wjechać coś słodkiego. Dawno temu stwierdziłam że bozia poskąpiła mi talentu i cierpliwości do pieczenia jakichkolwiek ciast. Później przekonałam się, że pretensje mogę mieć tylko do siebie i że jedyne czego poskąpiłam to pieniędzy na wagę kuchenną – pieczenie od razu stało się dużo prostsze, dokładniejsze i przede wszystkim – udane i powtarzalne. Bezstresowe.
Dzisiaj prawie nie używam w swojej kuchni gotowych dań, ale zdarzają się takie wypadki. Albo wpadki, bo na przykład na śmierć zapomniałam o babskim spotkaniu przy kawie i nie ma w domu nic słodkiego, a moi goście wpadną za 3 godziny. Albo jest późny sobotni wieczór i mamy straszną ochotę na coś świeżego, słodkiego…
Zawsze mam w żelaznym zapasie spiżarni jakieś jasne lub ciemne ciasto z serii ‘duża blacha’ – czyli jak upieczesz, to nakarmisz wojsko. A że wojska nie karmię i ton słodyczy nie zjadamy, dzielę je na pół. Tak samo da się podzielić resztę składników potrzebną do jego przygotowania. Dodatki i ozdoba – bardzo dowolna. I tak z gotowego ciasta czekoladowego powstała potrójnie czekoladowa babka- czekoladowa w smaku i kolorze, z czekoladkami i czekoladową polewą. Żeby nie był za słodko – do środka alkohol i żurawina.
Ciasto przygotowujemy prawie według przepisu na opakowaniu – margarynę zamieniamy na masło i rozpuszczamy, a zamiast wody dodajemy do masy rum. Czekoladki rozcinamy ostrym nożem na 4 części. Wsypujemy do zmiksowanego ciasta razem z żurawiną drobną i mieszamy łopatką, ręcznie, do połączenia.
Babkę upiekłam w formie o średnicy 23cm, z kominkiem. Przed wlaniem ciasta smarujemy formę przy użyciu pędzelka rozpuszczonym masłem, nie wysypujemy jej bułką ani mąką. Ciastem po wlaniu do formy należy kilka razy stuknąć o blat, aż się wypoziomuje. Wstawiamy je do nagrzanego na 180⁰C piekarnika, na środkową półkę i pieczemy 45 minut. Studzimy w formie i po 20 minutach odwracamy ją, ciasto wyjmując na paterę.
DEKORACJA
Białą czekoladę łamiemy lub kroimy na małe kawałki, wkładamy do metalowej miski i powoli rozpuszczamy w kąpieli wodnej – czyli stawiamy sobie miskę na naczynie z gotującą się wodą. Pilnujcie, żeby dno miski nie stykało się bezpośrednio z wrzątkiem w garnuszku.
Do całkowicie rozpuszczonej czekolady wlewamy mleko, całość jeszcze w kąpieli wodnej mieszamy trzepaczką balonową do dokładnego połączenia. Ściągamy miskę z rondelka i do masy dodajemy masło orzechowe. Ponownie mieszamy masę do dokładnego połączenia. Szybko rozlewamy polewę po cieście, bo naprawdę migiem gęstnieje i robi się ciągliwa. Dekorujemy, wciskając w szczyt przecięte czekoladki i owoce żurawiny. Perełki i posypkę również bardzo delikatnie wciskamy w polewę. Na pewno nie odpadnie.
Wygląda super. W smaku – cudnie wilgotna, odczuwalnie rumowa. Czekolada do kwadratu – i w środku w cieście, i na nim. Na przełamanie – kwaśne owoce żurawiny. Nikomu nie musicie się przyznawać że ciacho jest z paczki 😉
SKŁADNIKI
- 335g ciasta czekoladowego w proszku ( użyłam pół opakowania XXL Dr Oetkera)
- 2 jajka M
- 100g masła
- 50ml rumu
- ½ tabliczki czekolady w kostkach – u mnie mleczna Shoegetten
- garść lub dwie przemrożonej, drobnej polskiej żurawiny
DEKORACJA
- ½ tabliczki białej czekolady
- 2 pełne łyżki (z lekkim czubem) masła orzechowego
- 6 łyżek mleka
- kilka czekoladek
- żurawina wielkoowocowa
- perełki, posypka – do wyboru
3 komentarzy na temat “Potrójnie czekoladowa oszukana babka – ciasto last minute”
Cudnie ustrojona! ale od jakiegoś czasu nie umiałabym zrobić ciasta z torebki. Nie, że się czepiam – każdy ma prawo piec, jak chce. Ale dla mnie osobiście te ciasta smakują identycznie. Każde, niezależnie od smaku. I zawsze czuję mieszankę spulchniającą. Chyba jestem jakaś dziwna.
Nic w tym dziwnego nie ma 🙂
Ja przed pieczeniem ‘z paczki’ bronię się rękami i nogami, ale czasami – jak w tym przepisie- korzystam i oszukuję, zamieniając co i jak się da żeby mieszankę i finalny wyrób wzbogacić 😉
Powiem Ci, że o ile w cieście z cukierni (czasami jak gdzieś ktoś mnie poczęstuje, bo sama nie kupię) jestem w stanie spulchniacze, a szczególnie proszek do pieczenia wyczuć i kończy się zgagą i czkawką przewlekłą, tak w tej mieszance – zero problemów 🙂 A sama z paczki nie piekłam już ponad 2 lata…
to jak wygląda sprawiło, że pomyślałam, że to bardzo droga babka! W cukierni byłabym gotowa dać za nią dużo pieniążków!